Tuesday, October 09, 2007

Jestem w umysłowej podróży. Rysuję drzewka decyzyjne i rozważam ich wyższość nad intuicyjnym podejmowaniem decyzji. Prasuję sztywny kołnierzyk białej bluzki i czuję się jak uczennica, która ma za moment odebrać na podium świadectwo z czerwonym paskiem. Przeglądam elektroniczne wydanie New York Times'a i zastanawiam się, czy jestem zbyt zmęczona, zbyt zblazowana czy też może zbyt dorosła, żeby wzruszył mnie los birmańskich mnichów. Zawijam się w mglisto-deszczowy kokon.

Zawijam, owijam, nawijam, przewijam. Dystansuję. Chuje muje.

Jak to zrobić, żeby znów na całe gardło nie krzyczeć, że cię kocham?

0 Comments:

Post a Comment

<< Home