Jestem w umysłowej podróży. Rysuję drzewka decyzyjne i rozważam ich wyższość nad intuicyjnym podejmowaniem decyzji. Prasuję sztywny kołnierzyk białej bluzki i czuję się jak uczennica, która ma za moment odebrać na podium świadectwo z czerwonym paskiem. Przeglądam elektroniczne wydanie New York Times'a i zastanawiam się, czy jestem zbyt zmęczona, zbyt zblazowana czy też może zbyt dorosła, żeby wzruszył mnie los birmańskich mnichów. Zawijam się w mglisto-deszczowy kokon.
Zawijam, owijam, nawijam, przewijam. Dystansuję. Chuje muje.
Jak to zrobić, żeby znów na całe gardło nie krzyczeć, że cię kocham?
Zawijam, owijam, nawijam, przewijam. Dystansuję. Chuje muje.
Jak to zrobić, żeby znów na całe gardło nie krzyczeć, że cię kocham?
0 Comments:
Post a Comment
<< Home