Seven Steps: The Complete Columbia Recordings of Miles Davis 1963-1964
Jakoś płynie to życie, płynęło, a dzisiaj... Dzisiaj zniknął Pan Leszek i jego obgryzanie Cheeriosów, lizanie po rękach, maleńkie łapeczki i sterczące uszka. Pan Leszek, który kiedyś wysłał mi brzęczyk... Pusto się zrobiło, nawet tu, w dalekich stronach, choć to tak daleko od domu. Domu? Ja już nie mam domu, ale to temat, na który pisać mi już nie wolno.
A ty, człowieku dla którego tego bloga piszę, czemu się nie odzywasz? Czemu już nawet o komentarz się nie pokusisz? Dokąd poszedłeś i gdzie zniknąłeś, przyjacielu? A miało być tak pięknie, miałam tak dużo rozumieć... Nie rozumiem milczenia, coś źle zrobiłam?
Widzisz, teraz znów pojawił się ktoś, kto trochę rozumie, nie wiem jeszcze, czy wszystko, ale jakoś tak czuję, że trochę tak. I może nakarmi mnie sushi i pokaże Sorrento, zobaczymy. Póki co widzę tylko czubek jego głowy. I ładne ma imię, ale nie wiem, czy powinnam, czy mogę je tu umieszczać.
Żegnaj, Panie Leszku. Znajdź nowe zakamarki do buszowania, gdzie ktoś inny da ci suszonego banana. I bądź szczęśliwy. Za mnie i dla mnie, bo bardzo, bardzo cię kocham.
Jakoś płynie to życie, płynęło, a dzisiaj... Dzisiaj zniknął Pan Leszek i jego obgryzanie Cheeriosów, lizanie po rękach, maleńkie łapeczki i sterczące uszka. Pan Leszek, który kiedyś wysłał mi brzęczyk... Pusto się zrobiło, nawet tu, w dalekich stronach, choć to tak daleko od domu. Domu? Ja już nie mam domu, ale to temat, na który pisać mi już nie wolno.
A ty, człowieku dla którego tego bloga piszę, czemu się nie odzywasz? Czemu już nawet o komentarz się nie pokusisz? Dokąd poszedłeś i gdzie zniknąłeś, przyjacielu? A miało być tak pięknie, miałam tak dużo rozumieć... Nie rozumiem milczenia, coś źle zrobiłam?
Widzisz, teraz znów pojawił się ktoś, kto trochę rozumie, nie wiem jeszcze, czy wszystko, ale jakoś tak czuję, że trochę tak. I może nakarmi mnie sushi i pokaże Sorrento, zobaczymy. Póki co widzę tylko czubek jego głowy. I ładne ma imię, ale nie wiem, czy powinnam, czy mogę je tu umieszczać.
Żegnaj, Panie Leszku. Znajdź nowe zakamarki do buszowania, gdzie ktoś inny da ci suszonego banana. I bądź szczęśliwy. Za mnie i dla mnie, bo bardzo, bardzo cię kocham.
0 Comments:
Post a Comment
<< Home