Wednesday, March 21, 2007

Dzień pod hasłem przygód z komunikacją miejską dalekich stron. Jestem jednak zwolenniczką metod tradycyjnych, własne nogi nie zawodzą.

Istniejesz, zaczynam w to wierzyć jak w podwójne espresso z syropem karmelowym od Starbucksa.

I ta jedna wiadomość, której pewnie nigdy nie wyślę, żeby tego wszystkiego nie popsuć.
Ach, wspomniała o tym, kokietka podła, chociaż wie, że to czytam, więc pewnie jednak wyśle- pomyślisz.
Nie wyślę. Tego bloga piszę dla siebie, nie dla ciebie, choć jesteś najmilej widzianym gościem.
A teraz jest tak... jak u Goethego... "chwilo trwaj"...

0 Comments:

Post a Comment

<< Home