Welcome Back. Znów dalekie strony, znów pada deszcz. Jak w domu. I nawet płakać się już nie chce. Powoli znajduję spokój wśród tysięcy dźwięczących znaków zapytania. Wyrzuciłam płyty Alicii. Wracam do słuchania Milesa. Taka muzyka bez słów jest dużo bardziej kojąca. Czytam 'Złego' Tyrmanda i 'Zapiski z wielkiego kraju' Brysona. Uczę się do egzaminów. Staram się mniej palić. Nie będę już piła, a przynajmniej nie tyle i nie dwa tygodnie ciągiem. Oklejam się folią z plasterków serka Hochland. Na Xanaxie ściany są miękie.
Tuesday, April 24, 2007
About Me
- Name: ania
- Location: New York, United States
I love the smell of napalm in the morning. A census taker once tried to test me. I ate his liver with some fava beans and a nice Chianti. For relaxing times, make it Suntory time.
Previous Posts
- Dobra. Kurwa. Koniec. Czas się pozbierać. Rachunek...
- down on my knees...
- Emocjonalny burdel zalany wódą. Wielkanocne śniada...
- Miałeś zniknąć. Miałeś. Zapomniałam Cię. Chciałam....
- cześć, Pysia
- You give me butterflyzGot me flying so high in the...
- Lubię: truskawki ze śmietaną, wielkie łóżka, wiszą...
- Dzień pod hasłem przygód z komunikacją miejską dal...
- Jestem jeszcze zakochana resztkami bezsensownej mi...
- Przez ostatnie trzy dni sprawdziłam skrzynkę na Gr...
0 Comments:
Post a Comment
<< Home