Tuesday, May 29, 2007

hot like hot wings with hot chocolate in hell

Jakie to dziwne, Pawełku, że kiedy pytasz mnie rano, czy jeszcze o nim myślę, to tego samego dnia wieczorem przypadkiem go spotykam. Nie myślałam już. Przez chwilę. Teraz myślę znowu. I tak aż serce zabolało, dobrze, że teraz już nie zapominam o tabletkach.

Sunday, May 13, 2007

Hmm... Uciekanie dobrze mi idzie. I znikanie. Prawda, Malwa? Ty przestałaś, to ktoś musiał zacząć, w przyrodzie nic nie ginie.
Owocowe koktajle i mniej papierosów. Na obiad marchewka i jabłko. Maseczki regenerujące na twarzy i cały świat w dupie.
Planowanie wakacji w Marsylii. Wenecja-Genua-Marsylia. Dwa tygodnie w samochodzie. Dwa tygodnie trzymania cię za rękę i prób uwierzenia, że to tak właśnie ma wyglądać mój świat, że tak właśnie wygląda moje szczęście.
I znowu się wczoraj nie najebałam, mimo wszelkich sprzyjających okoliczności, potęgowanych zawodzeniem reprezentanta Turcji na konkursie Eurowizji. Gadanie z Mahinem o seksie i wygłaszanie tyrad o ekonomii kapitalistycznej przed zdziwionym obliczem Pawła. I fajitas, które wyszły całkiem niezłe. Umiesz gotować, Anna, to jedno nie podlega wątpliwości.
Ehh... Ostatni egzamin, przeprowadzka i do domu. Domu... Domu? Znowu do domu? W końcu do domu? Nareszcie do domu?
Będziesz czekał na lotnisku. Nigdy wcześniej nie czekałeś. Kolejne spełniające się marzenie do odhaczenia. Aż dziw bierze, że tak łatwo można być szczęśliwym.