Saturday, March 22, 2008

Wielkanocne śniadanie nad wczorajszym, niedobrym sushi i jajkiem na twardo, ugotowanym przez litościwych pracowników sklepu ze zdrową żywnością na Main Street. W tle John Coltrane i wczorajsze Fakty, na biurku 483 strona 'Złego'. I głupie gapienie się na telefon w ogłuszającej ciszy pustego akademika.

Są takie chwile, kiedy chce się do domu bardziej, niż zwykle.

Są takie chwile, kiedy nawet Nowy Jork wydaje się bezwartościowy i odpychający.

Tuesday, March 18, 2008

Jem homary w Maine. Kontempluje mijajacy czas nad para rozczapierzonych, czerwonych szczypiec. Mysli moje gdzies miedzy postawa Serbii na forum Narodow Zjednoczonych a kompletowaniem prezentu urodzinowego dla S. Po raz setny czytam ´Zlego´. Dumam nad kasztaltem moich piersi.

Znalazlam prawdziwego przyjaciela. W malym miasteczku. W srodku lasu. W Bethel, Connecticut. Promise to stay black with me, mook.

I na smiech pusty mnie bierze, kiedy ogladam fantazyjne... zeszmacanie sie... przed kamera... w poszukiwaniu... straconego czasu? artystycznego rzniecia? skoksowanego mozgu, odlozonego jakis czas temu na zapomniana polke?