Friday, September 28, 2007

04:44
Powoli otwieram oczy. Gdzie jestem? Nie potrafię rozróżnić kształtów dookoła. Nie mam okularów. Chwytam się brzegu łóżka jak deski ratunkowej. Otwieram oczy najszerzej, jak potrafię. Próbuję znaleźć jakiś punkt zaczepienia. Gdzie jestem? Nabieram w płuca powietrza, zaciągam się drobinkami kurzu tak mocno, że aż coś w środku boli. Zaraz zacznę krzyczeć. Może ktoś usłyszy, może...

04:45
Przez okno wpada pierwszy promień światła. Jeszcze chwila i będę wyraźniej widziała przedmioty dookoła.

04:46
Powoli wypuszczam powietrze. Unoszę kąciki ust w delikatnym uśmiechu. Już wiem. Już widzę. To nie ty. Ty tylko firanka poruszana wiatrem.

04:47
Znów spokojnie zasypiam. Ile razy jeszcze? Jak długo? Tydzień, miesiąc, rok, aż śnić mi się przestaniesz? Nie ma znaczenia. Ważne tylko, że nigdy już granicy snu nie przekroczysz.

Tuesday, September 25, 2007

Komm mit mir wir fliegen übers Land
machs dir bequem aber schnall dich bitte vorher an
ich gebe Gas und ich zeig dir die Welt
soweit es dir gefällt und du strahlst und scheinst wie die Felgen

Monday, September 17, 2007





Śmiejący się prorok zagłady.

Monday, September 03, 2007

Wakacje. Zasłużone. Nie Marsylia, nie katamarany na Sardynii. Tunezja. I nie z kimśtam. Sama. Zresetować się, odpocząć, złapać dystans. Słońce, plaża i drinki z palemkami. I radośni Tunezyjczycy, którzy jeśli są choć w połowie tak uroczy, jak Dali i Mehdi, to moje wakacje nabierają lekko różowiutkich barw.

Wczoraj GastroParty Luksusowej. Gastronomiczna śmietanka naszego fabrycznego miasta na darmowym chlaniu w Cabarecie. Absolut z gwinta i namiętne całowanie tych idealnych ust, policzków, uszu, szyi, których dumna właścicielka uśmiechała się do mnie, mrucząc przy tym jak kot. Piękna jesteś jak anioł, Juleczka i ten seksapil, choć taki na pokaz i publiczny, absolutnie mnie uwodzi. Absolutnie jak Absolut, może być ten waniliowy z odrobiną Kahluy, ten pieprzowy- idealnie zmrożony albo ten porzeczkowy z sokiem grapefruitowym i porzeczkowym...

Przepraszam Cię, Bartek. Bardzo nie fair oceniłam mojego Pana Menadżera. Chciałabym... Chciałabym dać Ci coś, czego tak bardzo potrzebujesz. Oparcie tu, kiedy jesteś z dala od domu, bo choć to tylko 130 km, to czasami wydaje się, że dzielą was całe lata świetlne. Chciałabym być twoim przyjacielem. Dajesz mi odczuć, że nim jestem. Tyle nas dzieli, lata świetlne całe, odlegli od siebie jesteśmy jak nasze dwa miasta, ale tak naprawdę to tylko 130 km. Lubię Cię. Choć może na to nie zasługujesz. Choć może ściemniasz i sprzedajesz mi bajki. Lubię Cię, bo...