Tuesday, March 27, 2007

You give me butterflyz
Got me flying so high in the sky
I can't control the butterflyz





I tak dzisiaj przez cały dzień... I Słodkie Chwile jedna po drugiej. Którą smakujesz najbardziej?

Friday, March 23, 2007

Lubię: truskawki ze śmietaną, wielkie łóżka, wiszące kolczyki, krótkie spódniczki, odbierać i pisać wiadomości na Gronie, tę chwilę w kinie tuż przed zgaszeniem świateł, moczyć nogi w fontannie, poranną kawę na tarasie, głaskać kocie brzuszki, spędzać całe dnie na leniwym celebrowaniu świętego spokoju, gotować, książki Murakamiego, tańczyć, słuchać jazzu i myśleć o Niebieskim Migdale.

Nie lubię: jaśminowej herbaty, tłoku, kiedy mnie dotykają obcy ludzie, jak ktoś nie wie kiedy się zamknąć, szkockiego akcentu, octowych chrupek, wkładać ręki w środek surowego indyka żeby włożyć mu farsz, tanich papierosów, wiatru, kiedy na Gronie nie ma wiadomości, ciszy wiecznie pustego mieszkania, samotnego jedzenia i samotnego usypiania.

Wednesday, March 21, 2007

Dzień pod hasłem przygód z komunikacją miejską dalekich stron. Jestem jednak zwolenniczką metod tradycyjnych, własne nogi nie zawodzą.

Istniejesz, zaczynam w to wierzyć jak w podwójne espresso z syropem karmelowym od Starbucksa.

I ta jedna wiadomość, której pewnie nigdy nie wyślę, żeby tego wszystkiego nie popsuć.
Ach, wspomniała o tym, kokietka podła, chociaż wie, że to czytam, więc pewnie jednak wyśle- pomyślisz.
Nie wyślę. Tego bloga piszę dla siebie, nie dla ciebie, choć jesteś najmilej widzianym gościem.
A teraz jest tak... jak u Goethego... "chwilo trwaj"...

Tuesday, March 20, 2007

Jestem jeszcze zakochana resztkami bezsensownej miłości... "Samotność w sieci" w realu.

wyslij mi foto ... gdy juz sie polozysz ... nie, to glupia prosba ... no ale moze same usta chociaz pls

Takie rzeczy się nie zdażają. Nie i już. Nie można świrować na punkcie wirtualnego bytu, który pewnie w ogóle nie istnieje, jest tylko długim ciągiem zer i jedynek.

Przekonaj mnie, że istniejesz. Że nie masz 90 lat, nie jesteś pedofilem, nie słuchasz Stachursky'ego. Proszę.

Monday, March 05, 2007

Przez ostatnie trzy dni sprawdziłam skrzynkę na Gronie 472 razy. Ja się przywiązuję. Ja desperacko potrzebuję uporządkować moje życie, potrzebuję jakichś stałych elementów, rutyny, codzienności, żeby kompletnie nie oszaleć. Nie ucz mnie rutyny, która tak szybko się kończy. To nie pretensja, ja po prostu nie mam narazie siły nawet na coś tak śmiesznego, jak "brak nowych wiadomości". Dlatego teraz troszkę rzadziej pisać będziemy, o ile oczywiście nie zapadłeś się pod ziemię definitywnie, ok? Ja muszę odepchnąć od siebie jakąkolwiek formę przywiązania. Cokolwiek, co może mnie teraz zaboleć, bo jestem jak ślimak bez skorupki, którego wystarczy mocniej dotknąć, żeby wypłynął mu przez oczy mózg. Tylko że mi serce przez skórę wypływa. Muszę często brać prysznic, bo serce jest lepkie i potem obkleja mnie brud i kurz. Próbowałam zlizywać, ale serce jest gorzkie, niedobre w smaku, lepiej zjeść ananasową galaretkę z białej porcelitowej miski, która stoi na trzeciej od góry półce w lodówce, na lewo od kuchennych drzwi.

Czemu w dalekich stronach ciągle pada?

Sunday, March 04, 2007

Nazywam się Christopher John Francis Boone. Znam nazwy wszystkich krajów świata, ich stolic i wszystkie liczby pierwsze aż do 7507.
Kiedy poznałem Siobahn, pokazała mi taki obrazek:

:(

Wiedziałem, że ten obrazek oznacza "smutny", i tak właśnie się czułem, kiedy znalazłem martwego psa.
Potam pokazała mi taki obrazek:

:)

i wiedziałem, że ten obrazek oznacza "wesoły". Tak się czuję, kiedy czytam o kosmicznych wyprawach statku Apollo albo kiedy o trzeciej czy czwartej nad ranem jeszcze nie śpię, spaceruję w tę i z powrotem po naszej ulicy i udaję, że jestem sam jeden na całym świecie.
A potem narysowała inne obrazki:

;] >) :} :0

ale nie potrafiłem powiedzieć, co znaczą.
Poprosiłem Siobahn, żeby narysowała dużo takich min i napisała przy nich, co każda z nich znaczy. Kartkę z rysunkami nosiłem przy sobie i wyciągałem z kieszeni, kiedy nie rozumiałem, co ktoś do mnie mówi. Było mi jednak bardzo trudno wybrac rysunek, który by najbardziej przypominał czyjąś minę, bo ludzka twarz szybko się porusza i stale zmienia wyraz.
Kiedy opowiedziałem Siobahn, co robię, wzięła ołówek i kartkę, powiedziała, że przeze mnie ludzie czują się pewnie bardzo

:~

a potem się roześmiała. Dlatego podarłem i wyrzuciłem jej pierwszą kartkę. Siobahn mnie przeprosiła. Teraz, kiedy nie rozumiem, co ktoś do mnie mówi, proszę o wyjaśnienie albo odchodzę.







Mark Haddon "Dziwny przypadek psa nocną porą"

Friday, March 02, 2007

Tak bym chciała podzielić się z kimś moim życiem. Mieć kogoś, kto słuchałby o tym, co się dzisiaj wydarzyło, opowiadał mi o swoim dniu. Kogoś, kto sprawiałby, żeby ta droga na zajęcia codziennie rano nie była taka długa i cicha, kogoś, na kogo możnaby patrzeć nad stołem kiedy się je obiad, kogoś, do kogo wieczorem można by było się odezwać, razem obejrzeć Wiadomości, albo po prostu posiedzieć koło siebie. Kogoś, koło kogo można by usnąć, w końcu usnąć spokojnie nie koniecznie dlatego, że połknęło się garść leków albo że się ma olbrzymią gorączkę. Kogoś, kto zabrałby te dźwięki z głowy i tę pustę ze środka.
Kogoś, kto wziąłby kawałek mnie ze sobą i dał mi kawałek siebie, chociaż na chwilę, tak do potrzymania.

Trzymałeś mnie, żebym się nie przewróciła, kiedy w Barcelonie były takie fale, że nie mogłam ustać w morzu. Tu przewracam się codziennie, pozdzierałam już kolana do kości. Za którymś razem już nawet nie czujesz, że boli.