Tuesday, February 27, 2007

how does it feel
how does it feel
to be without a home
like a complete unknown
like a rolling stone?

you've gone to the finest school all right, Miss Lonely
but you know you only used to get juiced in it
and nobody has ever taught you how to live on the street
and now you find out you're gonna get used to it
you said you'd never compromise
with the mystery tramp, but now you realize
he's not selling any alibis
as you stare into the vacuum of his eyes
and ask him do you want to make a deal?

how does it feel
how does it feel
to be on your own
with no direction home
like a complete unknown
like a rolling stone?




well, it feels a bit lonely, a bit tricky, a bit desperate, a bit like I feel every single day

Saturday, February 24, 2007

Seven Steps: The Complete Columbia Recordings of Miles Davis 1963-1964

Jakoś płynie to życie, płynęło, a dzisiaj... Dzisiaj zniknął Pan Leszek i jego obgryzanie Cheeriosów, lizanie po rękach, maleńkie łapeczki i sterczące uszka. Pan Leszek, który kiedyś wysłał mi brzęczyk... Pusto się zrobiło, nawet tu, w dalekich stronach, choć to tak daleko od domu. Domu? Ja już nie mam domu, ale to temat, na który pisać mi już nie wolno.
A ty, człowieku dla którego tego bloga piszę, czemu się nie odzywasz? Czemu już nawet o komentarz się nie pokusisz? Dokąd poszedłeś i gdzie zniknąłeś, przyjacielu? A miało być tak pięknie, miałam tak dużo rozumieć... Nie rozumiem milczenia, coś źle zrobiłam?
Widzisz, teraz znów pojawił się ktoś, kto trochę rozumie, nie wiem jeszcze, czy wszystko, ale jakoś tak czuję, że trochę tak. I może nakarmi mnie sushi i pokaże Sorrento, zobaczymy. Póki co widzę tylko czubek jego głowy. I ładne ma imię, ale nie wiem, czy powinnam, czy mogę je tu umieszczać.

Żegnaj, Panie Leszku. Znajdź nowe zakamarki do buszowania, gdzie ktoś inny da ci suszonego banana. I bądź szczęśliwy. Za mnie i dla mnie, bo bardzo, bardzo cię kocham.

Friday, February 09, 2007

Bo nie ma we mnie nic
I nic nie jestem wart
A czerwień mojej krwi
To chyba jakiś żart

I zapominać chcę
Tak często, jak się da
Że nie ma we mnie nic
I nic nie jestem wart

Ty pilnuj moich snów
I przychodź kiedy chcesz
Te chwile z moich dni
Do jednej dłoni zbierz
I nie pocieszaj mnie
I tak tu będę stał
Bo nie ma we mnie nic
I nic nie jestem wart
































Pustka.
Zadzwoniłem z budki do Midori i powiedziałem, że muszę z nią porozmawiać. Że mam jej mnóstwo do powiedzenia. Że muszę jej powiedzieć mnóstwo rzeczy. Tylko ciebie w życiu pragnę. Niczego innego. Chcę się z tobą spotkać i porozmawiać. Chcę z tobą wszystko zacząć od początku.
Midori długo się nie odzywała. Milczenie dłużyło się jak wszystkie drobne deszcze padające na wszystkie trawniki świata. Przez cały ten czas stałem z zamkniętymi oczami i czołem przyciśniętym do szyby. Wreszcie Midori się odezwała. - Gdzie teraz jesteś? - zapytała cicho.
Gdzie ja teraz jestem?
Ze słuchawką w ręce podniosłem głowę i rozejrzałem się wokół budki telefonicznej.
G d z i e j a t e r a z j e s t e m? Nie wiedziałem. Nie miałem pojęcia. Co to za miejsce? Widziałem jedynie niezliczone postacie ludzi zmierzających nie wiadomo dokąd. Wzywałem Midori z samego środka nikąd.

Haruki Murakami "Norwegian Wood"













Zdiagnozowali mi nerwicę. Psychiczne zaburzenia. Dziwne dźwięki w głowie, wszystko się trzęsie w środku, ciągle się boję. We wtorek wizyta u psychiatry.

Wednesday, February 07, 2007

Wkrótce nadszedł sen i zamknął za mną ciężką ołowianą bramę- po drugiej stronie snów nie było.

Haruki Murakami "Norwegian Wood"

Sunday, February 04, 2007

How many of you people out there
Been hurt in some kind of love affair
And how many times do you swear that you'll never love again?

How many lonely, sleepless nights
How many lies, how many fights
And why would you want to put yourself through all that again?

"Love is pain", I hear you say
Love has a cruel and bitter way
Of paying you back for all the faith you ever had in your brain

How could it be that what you need the most
Can leave you feeling just like a ghost?
You never want to feel so sad and lost again










Walczę ze sobą, gapiąc się na telefon. Ale tego nie zrobię, nie zadzwonię.
I'm the toughest bitch in the world.

Friday, February 02, 2007

I don't need a ring around my finger to make me feel complete...

Zaczynam nowe życie. Absolutnie, całkowicie nowe. Tak brand new, że brand new day to przy nim przeżyty przeżytek. Bez ciebie, śmieszny, mały fiutku, dla którego trzy lata cięłam sobie żyły umierając powolną, bolesną śmiercią nieodwzajemnionej miłości. Teraz już zranić mnie nie możesz, bo od dzisiaj więcej dla ciebie czy przez ciebie płakać nie będę. Od dzisiaj płakać będę wyłącznie ze szczęścia. A wiesz, dlaczego? Bo mnie kochać warto, bo zasłużyłam na coś więcej niż charytatywne rżnięcie trzy razy w tygodniu. A ty, zakompleksiony dzieciaku, módl się nadal to zbudowanego w twoim bezdusznym sercu ołtarzyka ku pamięci jakiejś żałosnej kurwy.
Kiedyś pisałam tego bloga dla ciebie, do ciebie, ale ty nawet nie pofatygowałeś się, żeby czytać, chociaż tyle razy prosiłam. Więc jeśli kiedyś to jednak w swej łaskawości olbrzymiej postanowisz przeczytać, w co szczerze wątpię, bo pewnie zgubiłeś już adres sto razy, to wiedz jedno, mój misiu najpiękniejszy: w tym poście wspomniałam cię po raz ostatni. Umarłeś. Game over.